Pisanie na żądanie

Rozmowa z Piotrem Baltynem, tłumaczem mowy na tekst, pracownikiem Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej w Warszawie 

PFOS: Czym się zajmujesz? 

Piotr: 
Pracuję w Szkole Wyższej Psychologii Społecznej w Warszawie. Umożliwiam osobom słabosłyszącym i niesłyszącym pełne uczestnictwo w wykładach czy ćwiczeniach.

 

PFOS: Nie jesteś jednak tłumaczem języka migowego, na czym polega Twoja pomoc? 

Piotr: 
Razem z moimi studentami chodzę na zajęcia i wykłady. Zawsze mam ze sobą swój laptop, siadam tuż obok osoby, dla której pracuję, i zapisuję wszystko, co mówi wykładowca – słowo w słowo. Osoba z ubytkiem słuchu może na bieżąco – na ekranie mojego laptopa – śledzić przebieg wykładu czy zajęć.

 

PFOS: Wiem, że osoby, którym pomagasz, miały wybór: albo zapis mowy na żywo, czyli to, co robisz, albo tłumaczenie w języku migowym. Dlaczego Twoi studenci wybrali wierny zapis wykładu czy ćwiczeń? 

Piotr: 
Kiedy osoba z ubytkiem słuchu obserwuje tłumacza języka migowego, musi skupiać wzrok właśnie na nim. To utrudnia jej samodzielne robienie notatek. Dzięki mojej pomocy nie dość, że może po prostu czytać wszystko to, co mówi wykładowca, to jeszcze dostaje po wszystkim trwały zapis potrzebnej wiedzy, który może sobie na spokojnie przeczytać jeszcze raz w domu.

Pierwsza słabosłysząca studentka, której pomagałem na początku mojej pracy, zbliża się już do końca studiów. Dzięki mojemu wsparciu metodą zapisu mowy na żywo, uzyskiwała z roku na rok coraz lepsze wyniki. Jest obecnie jedną z najlepszych studentek na roku.

Jednak trzeba podkreślić, że student powinien mieć wybór formy pomocy – są osoby niesłyszące, które słabo znają język polski i wolą komunikację w języku migowym.

 

PFOS: Kiedy się poznaliśmy i opowiadałam Ci o Polskiej Fundacji Osób Słabosłyszących oraz o rozwiązaniach, które promujemy i chcemy w Polsce wdrażać (w tym właśnie o Symultanicznym Przekazie Tekstowym), okazało się, że wymyśliłeś zawód, który w naszym kraju dopiero się rodzi…! 

Piotr: 
Potrzeba matką wynalazków. Rzeczywiście to było tak, że na początku mojej pracy pomagałem jednej ze słabosłyszących studentek jako lipspeaker i tłumacz języka migowego. Ale na którychś zajęciach odbywających się na sali komputerowej zacząłem zapisywać to, co mówi wykładowca. Studentce bardzo spodobało się to rozwiązanie. Od tamtej pory próbowałem różnych technik, dzięki którym mogę zapewniać moim studentom jak najwierniejszy zapis mowy.

 

PFOS: O tym, że w Wielkiej Brytanii tłumacz mowy na tekst jest traktowany na równi z tłumaczem języka migowego, dowiedziałeś się od Lidii Best­Smolarek z Europejskiej Federacji Osób Słabosłyszących, do której należy nasza fundacja. 

Piotr: 
Tak, i wierzę, że wspólnymi siłami zadbamy o opracowanie standardów dla tej usługi i tego właśnie zawodu. To zawód, na który będzie coraz większe zapotrzebowanie w związku z rosnącą liczbą ludzi z ubytkiem słuchu.

 

PFOS: A Symultaniczny Przekaz Tekstowy doskonale sprawdza się na wykładach, wydarzeniach kulturalnych, konferencjach, wiecach wyborczych… Wszędzie tam, gdzie trudno jest usłyszeć, a łatwiej przeczytać. Wracając do studentów. Wiemy oboje, że SWPS wyróżnia się tu bardzo pozytywnie na tle innych uczelni w zakresie wsparcia dla osób z wadą słuchu. Niektóre uczelnie zbywają studentów, mówiąc im: nie mamy pieniędzy na wsparcie dla Ciebie albo zlecają studentom samodzielne poszukiwania asystenta za stawkę, za którą nikt nie chce pracować. To autentyczne sytuacje, których doświadczyli nasi dalsi lub bliżsi słabosłyszący znajomi. W świetle ratyfikowanej w Polsce Konwencji ONZ o Prawach Osób Niepełnosprawnych to tak, jakby uczelnia mówiła studentowi: łamiemy Twoje prawo równego dostępu do edukacji. I co? Nic się nie dzieje…

Piotr: 
Tak, to jest problem. Zdarzają się przypadki, o których mówisz. To oczywiste, że ­ po pierwsze ­ trudno znaleźć kogoś, kto będzie pracował za grosze, a po drugie, jeszcze mniej prawdopodobne jest to, że będzie to osoba z odpowiednimi kwalifikacjami. Osoba, która faktycznie będzie pomocna osobie niesłyszącej czy słabosłyszącej. Ale na szczęście nie dotyczy to wszystkich uczelni. Studenci z wadą słuchu powinni dokładnie sprawdzać uczelnie pod względem poziomu oferowanej pomocy, zanim podejmą decyzję o wyborze placówki.

 

PFOS: Co masz na myśli? 

Piotr: 
W Wielkiej Brytanii osoby niesłyszące dostają nawet podwójne wsparcie – tłumacza języka migowego i osoby robiącej notatki*… W naszych warunkach to niemożliwe, dlatego pomocny może być właśnie tłumacz mowy na tekst, który pisze wszystko, nie hasła czy skróty. Ja osiągam prędkość ponad 600 znaków na minutę. To umiejętność, którą trzeba zdobyć ciężką pracą. Pracujesz cały wykład, całe ćwiczenia na pełnych obrotach – to naprawdę wyczerpujące i trzeba umieć to robić.

 

PFOS: Znamy historię słabosłyszącej studentki, której uczelnia przyznała jako pomoc tłumacza języka migowego. Tymczasem dziewczyna migała zaledwie na poziomie podstawowym – pieniądze zatem czasem są, ale wydane bez sensu. Czy uczelni utrzymanie takiej osoby jak Ty, opłaca się? 

Piotr: 
Zaczynałem od pracy z jedną studentką, teraz pomagam już czwórce. Istotne jest to, że niektórzy wybrali SWPS właśnie dlatego, że słyszeli o mojej usłudze. Mieli jednak wybór, mogli wybrać tłumacza języka migowego, i tak właśnie powinno być. Osoby niesłyszące czy słabosłyszące znają język polski w różnym stopniu, tak samo z językiem migowym – wiele osób z ubytkiem słuchu nie miga lub miga zbyt słabo, by studiować w tym języku trudne, akademickie przedmioty. Moja uczelnia daje osobom z ubytkiem słuchu wybór – mogą wybrać mnie albo tłumacza języka migowego. Zresztą ja również komunikuję się w języku migowym, co bardzo się przydaje, kiedy trzeba porozmawiać po zajęciach, pomóc.

 

PFOS: To, co piszą słabosłyszący w różnych grupach na portalach społecznościowych, z czym przychodzą do naszej fundacji, świadczy o niepokojąco niskim poziomie wiedzy Polaków o niedosłuchu. Wykładowcy nie mają pojęcia, jak mówić, gdy na sali jest osoba słabosłysząca. Studenci skarżą się, że profesorowie mamrocą, kręcą się po sali, odwracają do tablicy. Pewna studentka napisała mi, że przeżyła koszmar, kiedy powiedziała wykładowcy o swoim niedosłuchu i poprosiła o wyraźną mowę. Pani profesor tak bardzo się tym przejęła, że przesadnie labializowała każde słowo, a słabosłysząca dziewczyna była w centrum uwagi całej sali. Bywa też, że wykładowcy nie wiedzą, czym w ogóle jest system FM czy pętla indukcyjna… Znam historię wykładowcy, który odmówił wzięcia nadajnika (FM), bo bał się, że będzie nagrywany. Brakuje podstawowej wiedzy! Jak jest na SWPS­ie? 

Piotr: 
Wykładowcy są bardzo wyrozumiali w stosunku do osób niesłyszących, czasami zerkają na mojego laptopa i pytają z uśmiechem, czy wszystko zapisałem. Co więcej, na uczelni panuje bardzo przyjazna atmosfera, bywa nawet zabawnie. Ponieważ pracuję tu już kilka lat i w niektórych przedmiotach stałem się, chcąc nie chcąc, prawie „specjalistą”, bywa, że spontanicznie odpowiadam na pytanie zadane studentom – choć nie powinienem. Studenci proszą mnie też o pomoc np. w takim trudnym przedmiocie, jakim jest statystyka, ponieważ doskonale go opanowałem (śmiech).

 

PFOS: Jak Ci się pracuje ze studentami? Nie mają pokusy, by Cię wykorzystywać? 

Piotr: 
Zdarzało się, że podchodziła do mnie jakaś osoba i prosiła o notatki, choć słyszała doskonale. Oczywiście odmawiam w takich przypadkach. Nigdy nie udostępniam zapisu osobom niepowołanym, moim studentom też nie wolno tego robić.

 

PFOS: A pętle indukcyjne czy systemy FM? Są na Twojej uczelni? W wielu krajach to standard, u nas ciągle za mało takich rozwiązań…

Piotr: 
Z tego, co mi wiadomo, jeszcze nie ma. Ale to też zapewne wynika z braku świadomości słabosłyszących studentów, że takie rozwiązania mogą być pomocne. Moja uczelnia to placówka, która wykazuje się pełnym zrozumieniem dla różnych potrzeb osób z niepełnosprawnością.

 

PFOS: Dziękuję za rozmowę 

* W Wielkiej Brytanii osoba sporządzająca notatki to odpowiednio przygotowany do zawodu 'notetaker’.

Więcej o Symultanicznym Przekazie Tekstowym w Wielkiej Brytanii: http://www.efhoh.org/#!speech­to­text/c1mdt