Bajki o słabosłyszących

Mity o słabosłyszących 

Statystyki alarmują – niedosłuch staje się coraz powszechniejszą dolegliwością. Mimo to wiedza o tym, co naprawdę oznaczają problemy ze słuchem i kim są niedosłyszący, pełna jest nieprawdziwych przekonań.

Najwyższa pora rozprawić się z mitami! Oto najważniejsze z nich:

Wszyscy, którzy mają problemy ze słuchem, migają

Owszem, wielu słabosłyszących wspiera się polskim językiem migowym, jednak naszym naturalnym językiem jest polski język foniczny – język, którym posługują się osoby słyszące. To oznacza, że w komunikacji potrzebujemy przede wszystkim wsparcia w słyszeniu i rozumieniu mowy. Choć tłumaczenia na polski język migowy bywają pomocne (wielu słabosłyszących z nich korzysta), to większość z nas, którzy wychowywali się wśród słyszących i nie mieli kontaktu z językiem migowym, nie potrafi migać.

Polski język migowy to naturalny język Głuchych, których rodzicami również są osoby Głuche. Wielu z nas przyjaźni się z Głuchymi, jednak bardzo liczna grupa słabosłyszących to osoby, które z językiem migowym nigdy nie miały nic wspólnego. To najczęściej ci, którzy urodzili się w rodzinie słyszących i którym słuch pozwolił na ukończenie szkoły masowej. To także osoby starsze, które z wiekiem tracą słuch w wyniku naturalnego procesu starzenia się*. Języka migowego nie znają również Ci z nas, którzy utracili słuch w wyniku choroby czy nieszczęśliwego wypadku oraz cierpiący na postępujący ubytek słuchu.

Z powyższym mitem wiąże się szkodliwe przekonanie, że słabosłyszącym wystarczą tłumaczenia na polski język migowy. Nic bardziej mylnego. Aby móc lepiej słyszeć i rozumieć w szkole, na uczelni, w kinie, teatrze, urzędzie itd. potrzebujemy wsparcia w postaci systemów wspomagania słuchu i napisów, potrzebujemy zrozumienia ze strony ludzi z naszego otoczenia, którzy wiedzą, jak poprawić wzajemną komunikację nawet bez użycia środków technicznych.

W przestrzeni publicznej cennym wsparciem dla wszystkich użytkowników aparatów słuchowych czy implantów są mało popularne jeszcze niestety w Polsce pętle indukcyjne, systemy FM oraz napisy (SPT czy napisy w TV, teatrze, kinie itp.). W bezpośrednim kontakcie z nami bardzo pomocne jest stosowanie prostych zasad komunikacji.

* Niedosłuch dotyczy co 4. osoby po 65. roku życia – to również są osoby słabosłyszące.

Słabosłyszący są mniej inteligentni

Ubytek słuchu wpływa na nasze reakcje. Często gubimy się w świecie dźwięków, nie potrafimy ich zlokalizować albo zidentyfikować. W rozmowie nie nadążamy za wątkiem, zwłaszcza gdy przebiega w hałasie, w pomieszczeniu, gdzie jest pogłos. Nie słyszymy części lub nawet całych wyrazów i braki musimy uzupełniać, domyślając się z kontekstu. Ba, bywa, że nie zauważamy, że ktoś się do nas zwraca, do nas mówi. W domyślaniu się brakujących fragmentów wypowiedzi po prostu popełniamy pomyłki. Im większy ubytek słuchu, tym więcej pomyłek. Rodzi to czasem niezręczne sytuacje i nieporozumienia. Jesteśmy posądzani o to, że brakuje nam bystrości umysłu. A nam po prostu brakuje dźwięków… Słuchanie jest dla nas bardzo wymagającą, trudną czynnością.

Zrób eksperyment – włóż stopery do uszu i spróbuj z kimś porozmawiać. Szybko zrozumiesz, o czym mowa…

Można nauczyć się doskonałego czytania z ust

Czytanie z ust nie zapewnia idealnego rozumienia. Nawet jeśli spełnione są wszystkie warunki (dobre oświetlenie twarzy, wyraźna mowa rozmówcy), to sama natura języka stawia duże przeszkody. Wiele słów różni się nieznacznie, a ich obraz na ustach jest niemal identyczny. Wypowiadając przed lustrem te pary wyrazów bezgłośnie, przekonasz się, że bez kontekstu trudno odczytać z ust, które słowo wypowiadamy:

ząb – dąb
mama – baba
kłos – głos

Aparaty słuchowe i implanty leczą głuchotę i ubytek słuchu

Jeśli ktoś stracił nogę i decyduje się na protezę, która umożliwia mu chodzenie, nikomu nie przyjdzie do głowy, by powiedzieć – „ma nową nogę, to powinien dobrze skakać, tańczyć, jeździć na rowerze”. Niepełnosprawni słuchowo nie spotykają się niestety z takim zrozumieniem. Jeśli ktoś decyduje się na aparat czy też implant, ludzie często myślą „ma aparat lub implant, to powinien słyszeć”.

Aparaty i implanty to zaawansowane urządzenia, które bardzo nam pomagają, ale to tylko protezy słuchu. Każdy ubytek słuchu wiąże się z tym, że jesteśmy głusi na jakieś dźwięki i nic tej głuchoty nie jest w stanie wyleczyć. Nawet najlepszy aparat czy implant słuchowy nie przywraca pełnej zdolności słyszenia. Osoba z protezą słuchową nadal pozostaje osobą niepełnosprawną.

Ubytek słuchu nie jest niepełnosprawnością

Skąd bierze się to przekonanie? Po pierwsze, niedosłuchu nie widać. Dyskretne aparaty słuchowe i coraz bardziej estetyczne implanty słuchowe nie rzucają się w oczy. Po drugie, często brakuje zrozumienia dla barier, jakie napotykamy w związku ze swoim niedosłuchem. Tymczasem, nawet jeśli dobrze radzimy sobie w komunikacji twarzą w twarz, dużo trudniej jest nam funkcjonować w przestrzeni publicznej – nie rozumiemy, albo rozumiemy niewiele wszędzie tam, gdzie jest hałas i pogłos. Mamy mocno ograniczony dostęp do edukacji, informacji, wydarzeń kulturalnych i społecznych, bo w salach szkolnych, wykładowych, konferencyjnych, w kościołach, teatrach, na dworcach, urzędach czy w sklepach rozumienie mowy w aparatach i implantach jest bardzo utrudnione, a czasami wręcz niemożliwe.

Zmagamy się z wykluczeniem, które prowadzi do tego, że dużo trudniej nam się uczyć, zdobyć i utrzymać pracę, nie wspominając o uczestnictwie w życiu kulturalnym i społecznym. Wielu z nas nie może zdobyć pracy chociażby przez to, że ma kłopoty z rozumieniem podczas rozmów telefonicznych. Inni pracują znacznie poniżej swoich kwalifikacji lub za niższe niż słyszący wynagrodzenia.

Żyjemy w czasach, kiedy dostęp do informacji i wiedzy bywa ważniejszy niż siła rąk i nóg. Ubytek słuchu jest niepełnosprawnością, która wymaga od nas dużego wysiłku przy pokonywaniu barier w codziennym życiu.

Do słabosłyszących wystarczy mówić głośniej

Naprawdę chcielibyśmy, żeby tak było… Wystarczyłoby ustawić w aparatach czy implantach maksymalną głośność i po kłopocie! Dlaczego jednak nie jest to takie proste?

Ubytek słuchu oznacza nie tyko brak odbioru pewnych dźwięków, ale też problemy z ich właściwą interpretacją. Proteza słuchowa pomaga nam w ten sposób, że wzmacnia dźwięki słabo słyszane, ale nie leczy naszej częściowej głuchoty i nie rozwiązuje problemów z interpretacją dźwięków. Z implantem słuchowym sytuacja jest jeszcze bardziej skomplikowana, bo zakres dźwięków, które nasz mózg może zinterpretować dzięki implantowi, zależy od wielu czynników (m.in. od tego, czy wcześniej kiedyś te dźwięki już słyszeliśmy, czy jest to zupełna nowość dla naszego układu nerwowego, bo nie słyszeliśmy ich od urodzenia). I jeszcze jedno – niektóre dźwięki brzmią dla nas bardzo podobnie, trudno nam uchwycić subtelne róznice – przykładowo słowo „tata” i „papa” odbieramy tak samo – po prostu, niektóre gloski odbieramy identycznie – czy to korzystając z aparatu, implantu czy też bez tych urządzeń.

Nie trzeba do nas mówić głośniej. Warto jednak mówić wyraźnie i pozwolić patrzeć sobie na usta. To nam bardzo pomaga w rozumieniu!

Słabosłyszący udają, że nie słyszą

No bo jak to jest – czasem rozumiemy wszystko, czasem tylko część, a czasem zupełnie nic? Może słyszymy tylko to, co nam wygodnie usłyszeć? Otóż przyczyna leży zupełnie gdzie indziej. Dzięki protezom słuchu możemy naprawdę sporo usłyszeć, jednak z rozumieniem mowy nie jest już tak łatwo.

Słuch elektroniczny jest niedoskonały – naturalny słuch wybiera tylko te dźwięki, których potrzebuje. Aparaty czy implanty wzmacniają wszystkie dźwięki – nawet najmniejszy szelest i szum. To dlatego np. na wykładzie zrozumienie wykładowcy uniemożliwia nam szuranie krzesłami, szelest notatek sąsiada czy szum klimatyzatora. Poza tym słuchanie jest dla nas rozszyfrowywaniem zdań, w których jest mnóstwo luk. Czasem domyślimy się, o co chodzi, a czasem po prostu mamy do tego zbyt mało danych…
Przeczytaj o tym, jak słyszymy 

Aparaty słuchowe są w pełni refundowane przez NFZ

Aparaty słuchowe w dzisiejszych czasach to zaawansowane urządzenia, w których stosuje się najnowsze, bardzo drogie technologie. Są odporne na wysokie i niskie temperatury, mają skomplikowane oprogramowanie, które usprawnia słyszenie i rozumienie w różnych warunkach. Za komplet średniej klasy aparatów słuchowych trzeba zapłacić kilka tysięcy złotych. Mniej więcej co 5 lat musimy je wymieniać, ponieważ się zużywają.

Refundacja z NFZ to zaledwie kilkaset złotych na jeden aparat… Do tego dochodzi koszt baterii słuchowych, które nie są już refundowane podobnie jak naprawa i konserwacja aparatów. Implanty słuchowe refundowane w 100% lecz baterie i naprawy – to wydatki, których nam NFZ nie refunduje i musimy pokrywać je czasem z własnej kieszeni lub – szukać sponsorów!

Słabosłyszący mogą wykonywać tylko proste zawody

Słabosłyszący często nie mogą znaleźć pracy lub pracują poniżej swoich kwalifikacji. Zdarzają się też ogłoszenia o pracę dla osób z uszkodzonym słuchem, oferujące zatrudnienie w hałasie…(!) Przez to, że jesteśmy postrzegani stereotypowo, trudniej nam przekonać do siebie także pracodawców.

Tymczasem wystarczy niewielkie wsparcie w pracy i zrozumienie naszej niepełnosprawności. Niektórym z nas rozmowy telefoniczne ułatwiają niedrogie pętle naszyjne czy odpowiednie aparaty telefoniczne. Ci, którzy mają duże trudności z prowadzeniem rozmów, mogą porozumiewać się ze współpracownikami za pomocą popularnych dzisiaj komunikatorów czy poczty elektronicznej. W codziennych rozmowach z nami wystarczy pamiętać, by mówić do nas wyraźnie i starannie, umożliwiając nam czytanie z ust.

Oczywiście są zawody, w których niedosłuch jest poważną barierą, ale największą przeszkodą na niedosłyszących na rynku pracy jest brak wiedzy o tym, jak łatwo i efektywnie można w nas zyskać lojalnego, zmotywowanego i kompetentnego pracownika.